Leosia poznałam już wcześniej, ale ukrywał się u mamy :) przytrafiła się okazja by poznać go już po narodzinach... Oto Leoś, mama Monika i przesympatyczny tatuś Łukasz :) w pewien październikowy, ciepły, jesienny i słoneczny dzień odwiedziłam ich z moim przyjacielem...aparatem :)
Zaczeliśmy na początku od oswajania Leosia z nową ciocią i aparatem w domowym zaciszu...się okazało, że bardzo polubił mój czerwony sweterek :)
A ponieważ pogoda była wyjątkowo łaskawa trzeba było jej dobroć wykorzystać...
...ale jak wiadomo...wszystko co dobre szybko się kończy...mam jednak nadzieję, że to nie było moje ostatnie spotkanie z tą tak wyjątkowo ciepłą i sympatyczną rodziną...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz